,,Ostatnia nadzieja" Opowiadanie Jungkook&Diana


Wolnym krokiem szłam przez szkolny korytarz, cały czas czując na sobie wzrok innych uczniów. Miałam na sobie czarne leginsy oraz tego samego koloru sweter. Włosy tego dnia upięłam w kucyk, który znajdował się wysoko na czubku głowy. Chciałam, jak najszybciej znaleźć się pod salą, aby spotkać tam mojego najlepszego przyjaciela. Nazywał się Jeon Jeongguk i był moim rówieśnikiem. Często znajomi wołali do niego Jungkook bądź też Kookie. 
Ostatnio w jego rodzinie nic się nie układało. Jego brat poszedł do wojska, a rodzice? Cóż...cały czas ich myśli zajmowała jedynie praca. Jungkook wracał codziennie do pustego domu, odrabiał zadane lekcje, a rano również wychodził w towarzystwie ciszy i strasznej pustki. Nawet niedziele lub soboty spędzał sam, bo rodzice nie mieli nigdy dla niego czasu. Przeważnie to ja wyciągałam go wtedy do parku albo na dach jednego z pobliskich wieżowców. Potrafiliśmy w takich miejscach siedzieć nawet kilka godzin. Byłam dla niego największym oparciem ale również jedną z nieliczną osób, które nie odeszły od niego po jeden z prób samobójczych. Jungkook miał naprawdę wiele marzeń, a ja wiedziałam, że najbardziej na świecie kochał śpiewać i tańczyć. Chciałam dla niego przygotować super niespodziankę, która jednocześnie byłaby naprawdę ogromną szansą, aby mógł wejść w świat kariery. 
W końcu do szłam na miejsce. Pod salą o numerze siedemnaście ujrzałam chłopaka, który w dalszym ciągu miał na nadgarstkach białe bandaże. Dostrzegłam, że patrzył przez okno pustym i nieobecnym wzrokiem. Podeszłam do chłopaka, aby go lekko przytulić na powitanie. Od dawna się tak nie witaliśmy, bo przyjaciel bał się jakiekolwiek dotyku, więc trzymałam się z czułościami na dystans. Mimo wszystko jednak chciałam przełamać w Jeongguku ten strach. 
-Cześć Diana- Powiedział cichym głosem. Na jego twarzy dostrzegłam lekki uśmiech. Nie widziałam go tak dawno.- Co tak późno? 
-Musiałam coś ważnego załatwić po drodze- Odrzekłam, patrząc uważnie w jego cudowne brązowe oczy- Ale powiem Ci o tym trochę później- Dodałam szybko, aby uniknąć niezręcznych pytań. 
Nagle dostrzegłam na jego bladym policzku rozcięcie. Domyśliłam się, kto mógł takie coś mu zrobić, więc bez słowa skierowałam się w stronę największych chuliganów w tej popieprzonej szkole. Ich mały ,,gang" składał się zaledwie z trzech osób, ale większość dziewczyn ze szkoły i tak mdlała wręcz na ich widok. Przywódcą stada był Mike, który posiadał blond włosy, piwne oczy oraz strasznie grube brwi. Uważał się za najlepszego mężczyznę na świecie i przespał się praktycznie z każdą laską w naszej szkole. Cóż, dziewczyny same pchały mu się do łóżka, więc jak mógł nie skorzystać? Drugim z baranów był Taylor. Można powiedzieć, że prawa ręka blondyna. Tay (bo tak na niego pieszczotliwie mówili) miał za to czarne włosy oraz sporych rozmiarów mięśnie, którymi zawsze musiał się pochwalić na lekcjach wychowania fizycznego lub też na basenie, który był częścią tego przedmiotu. Ostatnią osobą, która do nich należała, był Edward. On w przeciwieństwie do reszty pochodził z Anglii, a swoją bujną fryzurę miał w kolorze rudym. Paradoksem były natomiast błękitne oczy oraz dosyć ciemna karnacja. To on grał w szkolnym klubie piłki nożnej, a przy każdej możliwej okazji musiał podrywać cheerleaderki, które mu kibicowały. 
-Który z was to zrobił?- Zapytałam prosto z mostu, gdy stanęłam przed nimi
-O co Ci niunia chodzi- Prychnął pogardliwie Mike, który oderwał się od całowania jednej z pustych lasek w naszej szkole- Małe bubu Ci się poskarżyło?
-Jeszcze raz tak o nim powiesz, a będziesz jadł do końca życia, jak to małe bubu- Warknęłam, łapiąc go za koszulkę- Który mu to zrobił? 
-To byłem ja- Zaśmiał się Edward, który założył rękę na rękę, aby wyglądać groźniej. Mało mu to pomogło- I co niby laluniu mi zrobisz?
Zdążył zaledwie wypowiedzieć te słowa, a moja dłoń od razu powędrowała prosto w jego nieperfekcyjną twarz. Anglik złapał się szybko za swój nos, z którego migiem zaczęła lecieć krew. Spojrzałam na niego, mrużąc oczy, a następnie swój wzrok skierowałam na pozostałą dwójkę. 
-Ktoś jeszcze ma mi coś do wyjaśnienia?- Zapytałam ze spokojem, próbując się uspokoić- I chce dostać równie mocno, jak kolega?
-Co ty taka groźna mała?- Spytał Taylor, który do tej pory był cały czas cicho- To twój kochanek, czy co? 
-Dla Twoje wiadomości- Zaczęłam, przygniatając go pięścią do ściany- Nawet kochasia bym tak nie broniła, jak bronię jego. Jeszcze raz któryś go zaledwie tknie, to do końca życia będziecie jeść przez słomkę albo butelkę, jak malutkie dziecko
-Diana już koniec- Usłyszałam dobrze znajomy mi głos, a następnie poczułam delikatną dłoń na moim ramieniu- Chodźmy, bo jeszcze coś Ci zrobią. 
-Właśnie- Zaśmiał się blondyn, obejmując swoją koleżankę- Posłuchaj go, bo Twoja twarzyczka już nigdy nie będzie taka piękna!
-Przegiąłeś ostro- Powiedziałam, a po chwili wymierzyłam mocny w jego stronę mocny cios- Nie wolno wam go tknąć nawet paluszkiem- Dodałam na koniec a po chwili ruszyłam razem z przyjacielem do klasy. 
Cholernie bolały mnie kostki, bo niestety źle uderzyłam chłopaka. Zaczęłam zaciskać oraz prostować dłoń, aby ból chociaż troszkę zmalał. Musze znowu zacząć trenować z workiem treningowym, aby uniknąć takiej sytuacji, a przy okazji wymierzać mocniejsze ciosy. 
Siadłam w ostatniej ławce, otworzyłam okno a następnie zaczęłam wyciągać z plecaka potrzebne rzeczy. Miała odbyć się teraz lekcja geografii, więc wyjęłam książkę, zeszyt oraz puchaty piórnik. Siadłam na miejscu, aby oprzeć się. Zareagowałam strasznie agresywnie w stosunku do chłopaków, ale po prostu posłuchałam głosu serce. Jungkook był dla mnie jak rodzony brat, więc chciałam go bronić, bo nikt inny by przecież tego nie zrobił. Cieszyłam się strasznie, że akurat nie było żadnego nauczyciela, bo nabawiłabym się niepotrzebnych kłopotów, a chciałam skończyć szkołę z dobrymi ocenami oraz bardzo dobrym zachowaniem. O wzorowym mogłam tylko pomarzyć, bo kilka miesięcy temu złamałam nos chłopakowi, który pobił Kookiego pod szkołą. Przyjaciel po tej akcji wylądował w szpitalu ze złamanym żebrem.
-Diana- Powiedział słodko Jungkook, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy- Nie musiałaś przecież tego robić. 
-Wiem- Zaczęłam niepewnie, zdziwiona jego zachowaniem. Próbowałam uniknąć kontaktu wzrokowego- Ale chciałam, bo nikt nie będzie Ciebie bił!
-Wiem, że możesz mieć przez to tylko kłopoty?- Zapytał skołowanym głosem. 
-Wiem, ale mimo wszystko nie żałuje- Uśmiechnęłam się do niego, a po chwili przeniosłam wzrok na niebo- I zrobiłabym to jeszcze raz. 
Dostrzegłam, że zbierały się deszczowe chmury, a ja niestety nie miałam dzisiaj samochodu, bo ten stał w naprawie po wypadku. Pozostało mi jedynie jechanie autobusem (a tego wolałam uniknąć, bo wiadomo, że stanie w korku nie należy do przyjemnych) lub pójście na piechotę w ogromną ulewę. Pomimo wszystko lepsza wydawała mi się druga opcja, bo mogłam uniknąć niepotrzebnych spotkań z ludźmi oraz dużego tłoku, którego wręcz nienawidziłam. Zresztą musiałam jeszcze pójść po odbiór zamówionych biletów oraz wstąpić do sklepu po części do mojego auta. Miałam nadzieję, że spadnie jedynie niewielki deszcz, bo nie chciałam wejść do galerii, przypominając kota, który dopiero wyszedł z kąpieli. Pozostawało mi więc jedynie złudna nadzieja...

*
Głośny dzwonek oznajmił w końcu koniec lekcji, które trwały do trzynastej. Założyłam adidasy, a po chwili szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Kookie zwolnił się z lekcji trochę wcześniej, bo strasznie bolał go brzuch i chciał iść do domu, więc zostałam sama w tej chorej szkole. 
Założyłam plecak na oba ramiona, a następnie z westchnięciem zeszłam ze schodów. Starałam się omijać kałuże, aby nie przemoczyć butów, bo nie chciałam przechodzić po raz kolejny anginy, grypy lub jakiejkolwiek choroby. Wolałam chodzić do szkoły, niż siedzieć w domu z katarem i kaszlem. 

*
Weszłam do domu calutka przemoczona. Z mojego ubrania można było wręcz wyżymać wodę, a idąc na całej podłodze zostawiałam mokre ślady. Zdjęłam od razu zimny sweter i po chwili zostałam jedynie w sportowym staniku. Zdjęłam również buty oraz skarpety, więc zostałam jedynie w samych leginsach, które niemiło przyległy do mojego ciała. Mimo wszystko były najmniej mokre ze wszystkim innych rzeczy.
Skierowałam się w stronę łazienki, gdzie rozwiesiłam mokre ubrania. Zdjęłam leginsy, które również powiesiłam na ciepłym grzejniku a następnie założyłam puchaty szlafrok. Przeszłam do swojego pokoju, gdzie rzuciłam plecak i położyłam się na miękkim łóżku. Spod materaca wyciągnęłam pamiętnik, aby zapisać w nim cały swój dzień. Następnie położyłam głowę na poduszce i zamknęłam oczy. Już w kilka sekund niestety odpłynęłam do krainy Morfeusza, aby obudzić się dopiero następnego dnia. 
Była sobota, więc rano nie zadzwonił mi budzik, a stary zegar wskazywał godzinę jedenastą. Spojrzałam na leżący obok telefon, gdzie widniała wiadomość od Jungkooka. Otworzyłam ją, aby przeczytać całą treść: 
,,Cześć Diana. Moglibyśmy się dzisiaj spotkać? To bardzo ważna sprawa, bo już nie daję rady. Będę czekał w naszym ulubionym miejscu o dwunastej. Mam nadzieję, że przybędziesz" 
Jak polana wrzątkiem zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam pędem do łazienki. Darowałam sobie poranny prysznic, więc rozczesałam jedynie włosy, umyłam zęby oraz przemyłam swoją twarz wodą. Zdjęłam bieliznę, aby wymienić ją na świeżą. 
Przeszłam do pokoju, gdzie wyjęłam z szafy czarne dresy, białą koszulkę oraz luźną bluzę. Założyłam szybko wybrany strój, włożyłam nadal mokre buty i związałam szybko włosy w niechlujny kok. Nie pomalowałam się, bo do umówionego miejsca miałam około trzech kilometrów. Wzięłam z łóżka jedynie telefon, dokumenty oraz trochę pieniędzy, a następnie wybiegłam wręcz z pustego domu.
 Mijałam kolejne domu oraz ulice, aż w końcu ujrzałam dobrze znaną mi tabliczkę z nazwą parku. Przeszłam kilka krętych alejek, aż trafiłam na pusty budynek. Często w nocy przebywała tutaj młodzież, ale aktualnie cały park świecił pustkami. Weszłam przez rozbite okno, a po chwili wchodziłam po starych schodach. Na dachu nie było żadnych drzwi, więc od razu zauważyłam przyjaciela, który siedział skulony przy samej krawędzi dachu. Podbiegłam do niego. Przyjaciel był cały zapłakany, więc niewiele myśląc przytuliłam go. 
-Co się stało Kookie?- Zapytałam szeptem, nie odrywając się ani na chwilę od niego. Bałam się go teraz puścić. 
-Matka zrobiła mi kolejną awanturę i kazała mi się wyprowadzić do końca tego tygodnia- Odpowiedział, pociągając nosem- Inaczej wywali mnie za drzwi i nie wpuści do środka. 
-Ej, ale nie płacz mi z tego powodu- Powiedziałam smutno. Wiem, że moje słowa brzmiały głupio, ale nigdy nie byłam dobra w pocieszaniu- Damy jakoś radę. 
-Jak niby?- Spytał, ocierając mokre od łez oczy. Na jego policzkach nadal widniały mokre ścieżki. 
-Wiesz dobrze, że mam pusty dom, a co za tym idzie wolny pokój- Zaczęłam mówić spoglądając na niebo, które w dalszym ciągu było pokryte chmurami, Trzeba go tylko lekko wyremontować. Wiesz przecież, że mam jedynie kota oraz psa do towarzystwa, więc mógłbyś zamieszkać razem ze mną. Potem najwyżej możesz poszukać sobie własnego mieszkania albo po prostu zostać u mnie na stałe. 
-Nie mogę tak- Zaczął chłopak, ale postanowiłam mu szybko przerwać. 
-Możesz, bo albo sam do mnie się przeprowadzisz, albo to ja przyniosę Cię siłą- Powiedziałam podnosząc jedną brew- Za to wszystko oczywiście będziesz mi pomagał sprzątać albo gotować. 
-Nie będzie Ci przeszkadzać moja obecność?- Zapytał, przygryzając bladą wargę. Musiałam przyznać, że wyglądało to seksownie. 
-Ani trochę- Uśmiechnęłam się oraz otarłam mu resztę łez- A teraz chodź się spakować, a potem jedziemy do mnie. 
-Dziękuje Ci- Chłopak mocno mnie przytulił, co bardzo mnie zdziwiło. Od dawna tego nie robił- Jesteś najlepszą osobą pod słońcem!

**
Jungkook już od kilku dni mieszka w moim domu. Bardzo często razem gotujemy lub sprzątamy. Chodzimy wspólnie do szkoły, a ostatnio przyjaciel postanowił nawet zdjąć swoje bandaże! Wiedziałam, że jego rany stały się praktycznie niewidoczne, a Jungkook natomiast coraz więcej się śmieje. Przełamał nawet swój strach, który uniemożliwiał mu chodzenie do szkoły. Wspierałam go ile tylko mogłam, bo nie chciałam aby znowu się załamał. Ostatnio powiedziałam mu, że został umówiony przeze mnie na spotkanie z przedstawicielami wytwórni muzycznej. Myślałam, że z radości skoczy aż do sufitu! Oczywiście od razu poprosił mnie, abym wtedy z nim była a ja oczywiście się zgodziłam. 
-Gotowy?- Zapytałam Jungkooka, który schodził w garniturze ze schodów. Wyglądał bardzo elegancko i poważnie. 
-Oczywiście proszę pani- Odparł głosem małego dziecka a następnie na mnie spojrzał- Wyglądasz całkiem inaczej, gdy założysz sukienkę
-Wiem. Wyglądam jak idiotka, ale no...- Zaczęłam się śmiać. Rzadko kiedy zakładałam taki strój- Chodź, bo czeka nas jeszcze spory kawałek drogi. 
Skierowaliśmy się razem do garażu, gdzie w końcu stał mój piękny Mustang Shelby Cobra. Zrobiłam go, więc teraz wręcz błyszczał wśród ścian garażu. Wsiedliśmy do niego, a ja odpaliłam silnik. Samochód wydał z siebie egzotyczny mruk, który zawsze pieścił moje uszy. Uwielbiałam amerykańskie samochody!

*

Siedziałam tuż obok Jeongguka, gdy przedstawiciel wytwórni zadawał mu pytania odnośnie jego kariery bądź też muzyki. Słuchałam uważnie odpowiedzi przyjaciela i byłam dumna, że tak pewnie się wypowiadał. Czułam, że moja obecność dodaje mu dużo pewności siebie, bo ani razu się nie zająknął. 
-A kim jest dla Ciebie ta kobieta?- Zapytał nagle przedstawiciel, patrząc z uśmiechem na mnie- Twoja dziewczyna, żona, przyjaciółka?
-To...to jest moja dziewczyna- Odrzekł, patrząc się na mnie z błyskiem w oku- Najpiękniejsza i najmądrzejsza na świecie. 
-W takim razie mam nadzieję, że będziesz wspierać swojego chłopaka w karierze muzycznej- Mężczyzna skierował swoją wypowiedź w moją stronę- Bo od dzisiaj jest członkiem naszej wytwórni. Gratuluje.
-Będę go wspierać, jak tylko najmocniej umiem- Odpowiedziałam z wyraźną ulgą.

*
Dzisiaj odbył się kolejny koncert mojego przyja...znaczy się chłopaka. Zaraz po spotkaniu z producentem zapytałam Jungkook, co miała znaczyć odpowiedź na pytanie o mnie. Kookie natomiast nieśmiało, ale pewnym głosem odparł, że już od dawna jest we mnie zakochany, ale bał mi się to powiedzieć, a przydarzyła się wręcz idealna okazja aby to zrobić. Nie protestowałam, gdy złapał mnie w talii i pocałował. Dlaczego? Bo czułam do niego dokładnie to samo. 
A dzisiaj? Dzisiaj mogłam zobaczyć mojego Jeona, gdy śpiewał piosenki dla swoich fanów. Widziałam, że jest ucieszony a przede wszystkim w pełni szczęśliwy. Dostał szansę na lepsze życie, a ja wiedziałam, że chłopak ją na pewno wykorzysta. 
A ja? Cóż....Skończyłam profil lakierniczy, otworzyłam swój własny warsztat samochodowy, który cieszy się dużym zainteresowaniem wśród osób, które potrzebują usług lakiernika. Postanowiłam również spełnić marzenie o zostaniu kierowca rajdowym i już jutro mam jazdę próbną! A potem? Kto wie...Może i ja zdołam spełnić swoje pragnienie z dzieciństwa?


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,Mały książę"- co to za książka?

Marzenia i ich spełnianie- Refleksja na ten temat