Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018

O duchu walki w formie artystycznej

Każdego kolejnego dnia jest coraz gorzej.  Płacz co noc w poduszkę.  Głuchy krzyk o pomoc.  Teatralnie idealny uśmiech.  Perfekcyjne udawanie? Cóż.. Najwyraźniej tak.  Codziennie gaśnie kolejna nadzieja.  Pragnę się w końcu poddać.  Pragnę odejść z tego cholernego świata.  Nie chcę już nic czuć.  Chcę być wolna.  Nie chce słuchać tych wszystkich słów.  Nie chcę mieć złamanego serca.  Chodzę bardzo nieostrożnie.  Modlę się, aby w końcu potrącił mnie samochód.  Często mam ochotę po prostu wyjść.  Wyjść i już nie wrócić.  Wszystko się rozpada, jak domek z kart.  Dom staje się dla mnie zupełnie obcym miejscem.  Wracam tutaj dopiero późnym wieczorem.  Nocą wszystkie błędy przypominają o swojej obecności.  Szkoła staje się jedną z najgorszych tortur.  Odsuwam od siebie wszystkich.  Znowu zamykam się w sobie.  A przecież to wszystko jest niby takie proste... Jedno precyzyjne przecięcie tętnicy w ręce.  Odpowiednia dawka leków, popita alkoholem. Dokładnie zawi