Straszna historia ,,Kartka papieru"

Dzisiejszy dzień zaczął się wyjątkowo dobrze oraz spokojnie, co było bardzo dziwne ale zarazem fajne. Od kilku dni przebywałam sama w nowym domu, więc mogłam spokojnie się wyspać przy lecącej z mojego telefonu muzyce. Wcześniej niestety nie mogłam tego robić, bo każdemu przeszkadzał nawet najmniejszy dźwięk. 
Słońce świeciło między wysokimi drzewami, tworząc jasne paski na drewnianej podłodze. Długo zbierałam się aby zejść z łóżka, aż w końcu ruszyłam się do kuchni. Chciałam zrobić sobie mocną kawę i wziąć leki, które niestety były nieodłączną częścią mojego dnia a nawet i całego mojego życia. Zaledwie miesiąc temu skończyłam szkołę ponadgimnazjalną a kilka dni później przeprowadziłam się z rodzinnej miejscowości do lasu. Dlaczego akurat tutaj? Potrzebowałam po prostu spokoju oraz czystego powietrza, którego niestety nie mogłam spotkać w mieście. Dom, w którym mieszkałam, należał do mojej bliskiej rodziny, która aktualnie mieszkała za granicą. Udostępnili mi ten budynek a ja w zamian miałam opiekować się ich wiernym psiakiem, który niestety nie mógł polecieć z nimi ze względu na swój wiek oraz choroby. Była więc to okazja na oderwanie się od natłoku myśli i wszystkich problemu. W sumie kto by nie skorzystał z możliwości przeprowadzki, nic za to nie płacąc?
Dzwonek do drzwi wypełnił cały budynek głośnym hałasem. Założyłam na siebie szlafrok i przeszłam do korytarza, aby otworzyć. Po chwili na mojej twarzy pojawił się naprawdę szeroki uśmiech. 
-Andżelika!- Krzyknęłam, przytulając przyjaciółkę. Nie widziałam się z nią od tegorocznych ferii, bo żadna nie miała na to czasu. A teraz dziewczyna stała przed moimi drzwiami z dużą walizką i plecakiem- Co ty tutaj robisz? 
-Przyjechałam do Ciebie na wakacje- Odpowiedziała, głaszcząc delikatnie moje plecy. 
Nie wiedziałam o jej planach, ale może było to spowodowane moim zniknięciem na portalach internetowych. Prawdę mówiąc nie wchodziłam na nie już od ponad tygodnia i przez ten czas Andżelika rzeczywiście mogła napisać, że jedzie.
- Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie jakieś miejsce? Może być i legowisko psa- Dodała po chwili ze śmiechem. 
-Dla Ciebie zawsze znajdzie się miejsce!- Odrzekłam odsuwając się aby dziewczyna mogła spokojnie wejść do środka ze swoim bagażem- Na ile zostajesz?
-Hmm myślę, że pewnie na jakiś tydzień, bo mam jeszcze zaplanowany wyjazd do Chorwacji- Odrzekła jednocześnie stając aby zdjąć swoje buty.
 Tego dnia miała na sobie sandały, które najwyraźniej pokaleczyły jej nogi, bo w wielu miejscach miała zaschniętą krew. Takie buty na pewno nie były najlepsze na przejście drogi w lesie, bo na trasie można było spotkać dużo kamieni, dołów i korzeni, które nieraz chowały się pod warstwą piachu.
- Masz może jakiś plaster? Bo droga tutaj była dla mnie naprawdę dużym wyzwaniem. Zresztą co widzisz. 
-Coś się na pewno znajdzie ale następnym razem weź wygodniejsze buty- Pokręciłam głową a następnie poszłam do kuchni, aby wyjąć z apteczki plastry z opatrunkiem. Przy okazji wzięłam również wodę utlenioną, aby przemyć rany.  
Podałam przyjaciółce przyniesione rzeczy, wzięłam jej bagaż a następnie zaniosłam do wolnego pokoju, gdy ona zajmowała się opatrywaniem swoich nóg. Postawiłam walizkę zaraz przy drzwiach, natomiast jej plecak położyłam na ogromnym łóżku, które stało przy ścianie. Odruchowo spojrzałam za okno ale zaraz tego pożałowałam. Niedaleko mojej domu stała jakaś postać w kapturze, która najwyraźniej obserwowała mój budynek. Nie pierwszy raz nastaje taka sytuacja ale dotąd nic złego się nie działo, więc zupełnie to ignorowałam. Teraz natomiast była ze mną przyjaciółka, która znajdowała się pod moją opieką i musiałam dopilnować aby nic złego jej się tu nie stało. 
-Na co tak patrzysz?- Drygnęłam słysząc głos Andżeliki. Nie słyszałam, że weszła do pokoju, bo byłam zbyt zajęta rozmyślaniem. Nie byłam pewna czy mogę powiedzieć jej o tym, co zauważyłam- Hmm? Zadałam pytanie. 
-Przed chwilą widziałam chyba jakiegoś wilka- Mruknęłam ponownie spoglądając za okno. Tym razem postaci już nie było, więc póki co mogłam odetchnąć z ulgą. Andżelika podeszła do okna i również zaczęła przez nie patrzeć- Ale najwyraźniej gdzieś pobiegł. Może odłączył się od swojej watahy i jej szukał.
-Brrr jak ty możesz tutaj mieszkać!- Dziewczyna zaczęła pocierać swoje ramiona. Zazwyczaj tak robiła, gdy się czegoś obawiała, więc bałam się, że zobaczyła coś na dole, gdy mnie tam nie było- Zwierzęta w nocy to jedna ale burze i silny wiatr...Tutaj musi być strasznie!
Mojej uwadze nie uszło dziwne zachowanie przyjaciółki. Wydawała się być zdenerwowana oraz spięta ale równocześnie najwyraźniej czymś wystraszona. Nie mogło chodzić jedynie o to, że jest w lesie lub po prostu w nowym miejscu. Chodziło o coś więcej. 
-Stało się coś?- Zapytałam uważnie obserwując jej zachowanie. Łatwo było odczytać emocje człowieka, widząc jego ruchy oraz oczy, które zawsze pokazywały prawdę- Dziwnie się zachowujesz- Dodałam, gdy Andżelika wyraźnie się cofnęła od okna i wypadła na krzesło, które stało przy stoliku.
Obróciłam się aby spojrzeć przez okno. Moje serce w szybkim tempie przyśpieszyło, a ja sama również zaczęłam cofać się do tyłu. Na moim balkonie stała postać, której po twarzy spływała krew. Miała puste oczodoły, a uśmiech? Uśmiech przeraziłby każdego. Dłoń osoby a raczej potwora powędrowała na szybę okna, a następnie odbiła na niej krwawy ślad. Chciałam uciekać jak najdalej, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa i zaczęły zachowywać się, jakby były wmurowane w podłogę. Przyjaciółka próbowała cokolwiek powiedzieć, ale za każdym razem z jej ust leciała głucha cisza. 
Dopiero, gdy postać chciała otworzyć drzwi balkonowe, odzyskałam władzę w swoim ciele i złapałam przyjaciółkę za rękę, aby przypadkiem sama nie została w pomieszczeniu. Doskonale wiedziałam, że balkon można było łatwo otworzyć od zewnątrz, bo dwa dni temu silny wiatr wyrwał jego drzwi z zawiasów. Dziwny zbieg okoliczności? Najwyraźniej tak. 
Wzięłam szybko potrzebne rzeczy  a następnie razem z Andżeliką zaczęłam biec do drzwi garażowych. Obejrzałam się za siebie. Postać znajdowała się już na schodach. W dłoni miała duży nóż, z którego nadal ciekła krew. Przyśpieszyłam ile mogłam, zamknęłam drzwi od garażu a następnie szybko zaczęłam otwierać bramę garażową. Kazałam przyjaciółce wsiadać do samochodu a następnie sama również to uczyniłam. Odpaliłam auto, które jeszcze ani razu mnie nie zawiodło w takich chwilach i szybko ruszyłam z pomieszczenia, pilotem zamykając bramę. Andżelika siedziała przerażona na fotelu pasażera, ściskając dłonią pas i patrząc pusto przed siebie. Ja także byłam przestraszona ale nie mogłam teraz tego okazać. Musiałam skupić się na jeździe aby nie spowodować żadnego wypadku. 
Myślałam, że wszystko będzie w porządku, ale cały czar prysł, gdy usłyszałam mocne uderzenie o dach auta. Ręce zacisnęłam mocno na kierownicy, jednocześnie przyśpieszając. Domyśliłam się, co jest na dachu ale starałam się nie tracić skupienia. Niestety krzyk wydobył się z mojego gardła, gdy na przedniej szybkie zauważyłam twarz, którą obie widziałyśmy w domu. Zahamowałam a postać poleciała bezwładnie na ścieżkę. Przez chwilę zjawa się nie ruszała, ale po chwili podniosła głowę, ukazując swoje ostre zęby. Zaczęłam cofać do tyłu aby skręcić w inną drogę. Wiedziałam, że i tak to nic nie da. 
Wyciągnęłam z kieszeni telefon z nadzieją, że chociaż zadzwonię po pomoc, ale zasięg nagle zanikł. Czułam, że po moich policzkach zaczynają lecieć łzy, a serce najwyraźniej próbowało uciec z klatki piersiowej. 
-Zginiemy- Usłyszałam cichy głos Andżeliki, która cały czas się trzęsła. Przez chwilę chciałam to potwierdzić, ale w zaledwie kilka sekund opamiętałam się.
-Nie zginiemy- Pokręciłam głową, zmieniając bieg. Na liczniku miałam coraz większą prędkość, a każdy błąd mógł nas kosztować życie. Nigdy nie umiałam się po prostu poddać i ciągle unikałam śmierci, więc czemu teraz miałoby być inaczej? Zawsze trzeba walczyć do końca. Nie bać się ryzykować- Zaufaj mi, proszę
Dziewczyna przytaknęła głową, chociaż najwyraźniej nie była do końca pewna swojej decyzji. Odetchnęłam z ulgą, gdy przed sobą ujrzałam drogę asfaltową i ciągle jadące samochody. Chciałam zacząć hamować, ale naciskanie pedała nic nie dawało. Na liczniku miałam prawie 70 km/h a przed oczami moment, gdy się rozbijamy. Zaczęłam ratować sytuację hamulcem ręcznym, który był jedyną szansą na ocalenie chociażby Andżeliki. I prawie by się do udało, gdyby nie poślizg, który sprawił, że teraz samochód sunął się bokiem. Kierownica została zablokowana, a ja jedyne co widziałam, to przerażoną twarz Andżeliki i drzewo, które było blisko nas. W uszach słyszałam krzyk wystraszonej dziewczyny, a potem już nic. Zupełna ciemność i głucha cisza. 

**

*Perspektywa narratora*

Andżelika stała nad grobem swojej przyjaciółki, wspierając się na kulach, które nosiła w towarzystwie gipsu na nodze. W ręku trzymała czarną różę, którą tak kochała jej przyjaciółka. Od nieszczęśliwego wydarzenia minęło zaledwie kilkanaście dni a większość osób  nadal nie mogła przyjąć do wiadomości, że Julka już nie żyje. Na dole jej grobu widniały słowa, które bardzo często powtarzała: ,,Zginę w samochodzie ale zginę szczęśliwa. Poświęciłam swoje życie pasji"
Po policzkach Andżeliki zaczęły lecieć strumienie łez. Ten nieszczęśliwy wypadek i cholerna awaria samochodu, które zdecydowała o życiu dziewiętnastolatki! 
Dziewczyna położyła różę na grobie przyjaciółki i zaczęła iść do samochodu razem ze swoim chłopakiem. Gdy wchodziła do auta, zauważyła na siedzeniu kartkę. Otworzyła ją a po chwili całkiem zamarła. Na papierze było jedno krwiste zdanie: ,,Śmierć chciała tylko ją, ale zastanowię się na Tobą"
Dziewczyna spojrzała w lusterko wsteczne, aby odszukać swojego chłopaka ale już po chwili tego pożałowała. Jej oczom ukazał się moment, gdy Krzysztof wchodzi pod pędzący samochód, który przecina jego ciało na dwie części. Andżelika wydobyła z siebie głośny krzyk, który już po chwili zamienił się jedynie w ciszę, bo samochód, w którym siedziała wybuchł, rozrywając jej biedne ciało na wiele małych części. Kartka z napisanym zdaniem ocalała i popychana wiatrem zaczęła lecieć w stronę postaci, która stała między niskimi choinkami, patrząc na całe zdarzenie ze swoim krwawym uśmiechem....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,Mały książę"- co to za książka?

Marzenia i ich spełnianie- Refleksja na ten temat