,,Uratuję Cię'' Julia&Jeongguk

Siedziałam znudzona w dużym i przestronnym salonie, oglądając jeden z głupich seriali, które tak kochała moja kuzyna. Na dworze świeciło mocne, jasne i przyjemne słońce, a temperatura wzrastała, aż do trzydziestu ośmiu stopni. Było przecież w końcu lato. Nie przepadałam za tak ciepłą pogodą, gdyż miałam potworne uczulenie na słońce i każde moje wyjście na dwór, kończyło się swędzeniem i bólem. Po pomieszczeniu nagle rozszedł się dzwonek mojej służbowej komórki, co oznaczało, że mamy kolejne zlecenie. Podniosłam się, aby sięgnąć po telefon, który leżał na stoliku, a następnie odebrałam od prywatnego numeru.
-Słucham?- Zapytałam dosyć znudzonym tonem głosu. Prawdę mówiąc przeważnie miałam taki głos, czyli właśnie wiecznie znudzony i sarkastyczny.
-Jest pilna sprawa- Usłyszałam po drugiej stronie dobrze znany mi męski głos- Kojarzysz taki koreański zespół, jakim jest Bangtan Boys?
-Kojarzę, a nawet dosyć często ich słucham- Odrzekłam, poprawiając jeden z kosmyków włosów, który idealnie spadł mi na twarz- A co?- Zapytałam, zaciekawiona tematem.
-Jeden z nich został porwany- Powiedział szybko Michał- I to na jednym ze swoich koncertów. Zresztą niedługo na pewno będzie o tym głośno w telewizji i całym internecie. Jeżeli już nie jest
-Który?- Zapytałam krótko, zastanawiając się, kto jest na tyle głupi, aby porywać kogoś sławnego
-Jeongguk- Odrzekł. Koło Michała najwyraźniej ktoś stał, bo słyszałam niewyraźne głosy i nastoletnie krzyki. Może jest gdzieś niedaleko sceny, gdzie krzyczą zmartwione fanki BTS?
-Jakieś ślady zostawione?- Wstałam z kanapy i podeszłam wolnym krokiem do jednego z okien, aby przez nie wyjrzeć. Pogoda niezbyt się poprawiła od ostatniego razu, gdy patrzyłam na mojego psa, który nadal wesoło biegał ze swoją piłką.
-Tak- Powiedział opanowanym głosem. Na chwilę ucichł, aby po kilku sekundach dodać kolejne zdanie- Przyjedź, jak najszybciej do naszej bazy. Będziemy tam wszyscy na Ciebie czekać
-Jaaaasne- Specjalnie przeciągnęłam słowo- Będę na miejscu za dziesięć minut- Po tych słowach rozłączyłam się. Szykowała się kolejna misja, za którą dostanę sporą sumę pieniędzy. To mi się bardzo podobało.
Bez słowa pobiegłam do swojego pokoju, który znajdował się na piętrze domu. Wzięłam potrzebne mi rzeczy, a dosłownie po chwili już szłam, a wręcz biegłam do podziemnego garażu po swoje ukochane auto.
-Co jest?- Zapytała Justyna, gdy wsiadałam za kierownicę samochodu. Nawet nie zauważyłam, kiedy zdążyła za mną przyjść. Czasami miałam wrażenie, że chodzić uczyła się od jednego z moich kotów
-Potem Ci powiem- Odrzekłam krótko i odpaliłam silnik- Teraz nie mam na to za dużo czasu- Musiałam przecież, jak najszybciej znaleźć się w naszej tajnej bazie, bo każda minuta była na wagę złota. I to dosłownie.
Kuzynka otworzyła drzwi od garażu, a ja wjechałam na podest, który po chwili zawiózł mnie na zewnątrz budynku. Z piskiem opon ruszyłam z ogromnej posesji, aby jak najszybciej znaleźć się na umówionym miejscu. Korki na drodze niestety mi to bardzo utrudniały, ale starałam się jak najpłynniej wyprzedzać wszystkie samochody, które powoli toczyły się do świateł. W końcu postanowiłam pojechać inną drogą, która niestety była o wiele dłuższa, ale jednocześnie szybsza i miałam sto procent pewności, że będzie na niej minimalny ruch.
Po prawie piętnastu minutach byłam już na miejscu. Wybiegłam wręcz z Bugatti Chirona, którego zostawiłam przed starymi garażami i po chwili stałam przed metalowymi drzwiami, wystukując nasze tajemne hasło. Po kilku sekundach usłyszałam odgłos przekręcanego zamku, a w drzwiach pojawiła się sylwetka Dominika. Bez słowa wpuścił mnie do środa, a ja skierowałam się do głównego pomieszczenia, gdzie mieliśmy między innymi: plazmowy telewizor, kanapy, barek z alkoholem i kilka innych, ale równie fajnych rzeczy. Byli już tam wszyscy, którzy mieli brać udział w kolejnej akcji ratunkowej.
-Więc...- Zaczęłam mówić, jednocześnie strzelając dwoma palcami, które wydały charakterystyczny dźwięk- Co mamy?
-Na koncercie w Korei został uprowadzony Jeonguuk. Reszta członków została poraniona i niestety ochroniarzom nie udało się odbić młodego Maknae z rąk porywaczy. Został przewieziony właśnie, aż do Polski, ale niestety nie wiem gdzie dokładniej jest. Na szczęście porywacz zostawił list, którzy przekazał nam Namjoon, gdyż jesteśmy najbliższą ekipą, która może uratować chłopaka- Wyjaśnił dokładnie Michał, biorąc łyk z kubka, który trzymał w ręce- Aż dziwne, że nie zatrzymali ich na granicy. Przecież mieli model auta i numery tablic.
-Rozumiem- Zamyśliłam się na dłuższą chwilę, wyobrażając sobie dokładnie każdy szczegół z przedstawionej sytuacji
-Więc jaka jest twoja decyzja?- Zapytał Piotrek, wstając z miękkiej kanapy
-Jak to jaka?- Byłam zdziwiona pytaniem- Ratujemy go i to natychmiastowo. Mamy pozwolenie z samej góry?- Spojrzałam na jednego z bliźniaków, który stał przy półce z filmami
-Mamy od kilku minut- Powiedział Jacek, delikatnie się do mnie uśmiechając
-Jakieś szczegóły?- Spytałam. Każdy nawet najmniejszy szczegół był dla nas ważny i mógł być kluczową informacją w sprawie
-Porywacze podobno jechali czarnym Mitsubishi, z opisu wynika, że to pewnie było Evo. Reszta z nich wsiadła do autokaru. Był ich około dwunastu no i każdy miał kominiarkę i jakąś broń przy sobie. Szczególnym znakiem był tatuaż smoka na ramieniu jednego z nich. Na aucie mieli naklejkę z mieczami i gwiazdami- Powiedział Dominik, który dopiero do nas dołączył. Najwyraźniej gdzieś jeździł.
-Cholera- Powiedziałam cicho pod nosem, a moje serce nagle przyśpieszyło swój rytm- Smok? Mitsubishi? Naklejki z mieczami? Och no tak! Przecież to na sto procent John ze swoimi ludźmi! Tylko jakim cudem oni się aż tam dostali?- W salonie zapanowała nagle niezręczna cisza. Nikt najwyraźniej nie wiedział, co odpowiedzieć.
-Co teraz robimy?- Ciszę przerwał głos Michała. Wszyscy na niego automatycznie spojrzeli, a następnie przenieśli wzrok na mnie
-Jedziemy natychmiast go ratować- Zarządziłam- Znam ich na tyle dobrze, że wiem o tym, że nie boją się nikogo zabić. Jeśli nie dostaną tego czego chcą, to są małe szanse na to, że BTS wystąpi w pełnym składzie- Powiedziałam. Kiedyś mieliśmy podobną akcję i niestety porwana przez nich osoba zmarła w szpitalu przez głupotę ludzi, którzy nie pozwolili nam swobodnie pracować- Musimy byc naprawdę ostrożni i zrobić to po prostu po cichu. Jest ich dwunastu, a nas niestety tylko dziesięcioro. Michał zrobisz za naszego informatora. Dowiesz się czy nadal są w swojej starej siedzibie i mniej więcej powiesz, gdzie mogą stać, żeby pilnować bazy. Piotrek weźmiesz karabin snajperski i pozdejmujesz widocznych ludzi. Ja biorę pistolet i karabin. Zajmuje się bezpośrednio odbiciem Jeonguuk'a z ich rąk. Reszta niech weźmie jakieś bronie i waszym zadaniem będzie sprawdzić cały budynek, czy czasem jeszcze nikogo nie ma. Ja postaram się wejść przez szyb wentylacyjny. Rozumiecie?
-Tak!- Krzyknęli równo. Echo ich głosów rozeszło się po całym garażu.
-To do dzieła- Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką, abyśmy już ruszali.
Założyliśmy odpowiednie ubrania, kominiarki, hełmy i najlepsze kamizelki kuloodporne. Wzięliśmy bronie a następnie wybiegliśmy do garażu, gdzie wsiedliśmy do pancernych terenowych aut. Nasz najważniejszy cel? Odbić młodego członka Bangtan Boys, nie narażając go na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Nie mogłam pozwolić, aby stała mu się jakakolwiek krzywda. Byłam odpowiedziałam za powodzenie misji, jej wykonanie i nawet najgorszy skutek. Jeśli coś zawalę, to reszta planu również runie.
*Siedziba John'a*
Chwilę po tym, jak Piotrek zdjął dwóch wrogów, stojących przy frontowych drzwiach, mogliśmy spokojnie przejść, upewniając się, że nie ma w pobliżu żadnych kamer. Aleks podsadził mnie sprawnie przy wentylacji, abym mogłam wejść po cichu do środka. Reszta porozdzielała się i weszła równie cicho przez główne drzwi. Ciągle mieliśmy krótkofalówki, aby siebie wzajemnie informować. 
Znalazłam się tuż nad dużym pomieszczeniem z zakładnikiem. Widziałam, że Jeongguk siedzi przywiązany liną do krzesła, z głową spuszczą na dół. Miał zakrwawiony cały podkoszulek. Koło niego chodził John, bawiąc się nożem sprężynowym, którego ostrze połyskiwało w świetle lamp. Wyłamałam, jak najciszej umiałam, kraty od wentylacji, wyczołgując się z niej. Musiałam uważać, żeby nie narobić żadnego hałasu i sprawnie skryć się za parawanem. 
- I widzisz?- Usłyszałam głos lidera wrogiego ganku. Był obleśny, ale jednocześnie strasznie donośny- Nikt ci nie pomoże. Nikogo już nie obchodzisz, nawet swoich głupich przyjaciół. Zginiesz tutaj śmieciu!- Zaśmiał się, a jego głos rozszedł się po czterech ścianach.
Podniosłam się z podłogi i zaczęłam po cichu iść w jego stronę, starając się być cały czas za jego plecami. Patrzyłam uważnie na nogi, aby na nic nie nadepnąć. 
-Okup nie przyszedł do nas na czas- Westchnął niby zawiedziony. Widziałam, jak spina swoje mięśnie, które uwydatniły się przez obcisły podkoszulek- Więc nadszedł czas na twój koniec- Pokazał nóż chłopakowi, kręcąc nim. 
-Albo i nie- Odrzekłam, przystawiając szybko lufę broni do jego skroni- Nigdy nie mów, że to koniec, gdy nie jesteś tego pewien. Życie jest przecież pełne niespodzianek, których możesz się nawet nie spodziewać- Musiałam zachować dużą pewność siebie
-A jednak- Chrząknął, a następnie się szyderczo uśmiechnął- Na twoim miejscu bym stąd uciekał, a nie bawił się w odbicie jakiegoś chłopaka, którego nawet nie znasz. Przecież on i tak nic nie znaczy na tym świecie
-Zamknij się- Warknęłam, tracąc resztki cierpliwości- Wyrzuć nóż- Pistolet oczywiście miałam cały czas przeładowany, więc wystarczyło tylko nacisnąć spust. Miałam jedynie nadzieję, że moi towarzysze zajęli się pozostałymi członkami jego gangu. Nie chciałam mieć niemiłej niespodzianki
-Nie- Odrzekł pewny siebie, chcąc się do mnie obrócić twarzą- Nic mi przecież mała nie zrobisz
-Wyrzuć ten głupi nóż- Powtórzyłam ostrzej, przyciskając mocniej pistolet. Wiedziałam, że chciał wpłynąć na moją psychikę. 
Ku mojemu zdziwieniu John mnie posłuchał i odrzucił nóż z dala od nas. Jednak nie był aż tak mocny, jak to wszyscy mówili. Wiedziałam, że główną role zagrała tutaj pewność siebie i zimna krew.
-A teraz na ziemię- Zarządziłam, a mój głos rozszedł się echem- Głuchy jesteś?! Na ziemię powiedziałam!
Chłopak położył się na ziemi, a ja zabrałam się do rozwiązywania zakładnika, który siedział resztkami sił. Nie była to najlepsza decyzja w moim życiu, bo po chwili poczułam, jak dłoń lidera dotyka mojej nogi. Dosłownie w ułamku sekundy zostałam obezwładniony, a blondyn przyłożył nóż do mojej szyi. Moje serce na chwile przestało bić, aby po chwili strasznie przyśpieszyć, 
-Nie mówiłem?- Zapytał z kpiną w głosie- Było nie zgrywać takiej bohaterki i go nie ratować. 
-Puść mnie- Syknęłam przez zaciśnięte zęby, czując ostrze na mojej skórze
 -Teraz już mi nic nie zrobisz- Nagle stał się strasznie pewny siebie, aż za pewny- Bo nie dasz rady. Jesteś na to za słaba, zawsze zresztą byłaś. Po co taka delikatna dziewczyna pcha się w takie coś? Żeby zginąć? Próbowałaś udowodnić swoją siłę, ale niestety prawda wyszła na jaw- Zaśmiał się sarkastycznie. 
-Nie jestem do cholery jasnej delikatna- Wkurzyłam się. Nigdy nie lubiła, gdy ktoś tak mówił. Zawsze miałam ciężki charakter i nie potrafiłam się poddawać- A ty po co cię w to pchasz? Żeby zostać upokorzony przez dziewczynę?
Po tych słowach nadepnęłam na jego nogę, a kiedy ten zgiął się z bólu, mogłam przejąć kontrolę nad sytuacją. Wykręciłam jego ręce do tyłu i powaliłam kolanem na ziemię. W tym samym momencie do pomieszczenia weszła cała moja ekipa. Nie mogli przyjść trochę wcześniej?
-Bierzcie Jeona- Powiedziałam, dając im nóż do rozcięcia lin- I uciekajcie szybko do samochodu 
Chłopcy posłusznie wykonali mój rozkaz, a kiedy usłyszałam warkot jednego z silników, zabrałam swój nóż i zaczęłam biec w stronę wyjścia, które znajdowało się najbliżej pomieszczenia. Znałam ten budynek, bo kiedyś też tutaj byłam przetrzymywana, ale wtedy zdołałam uciec bez czyjejś pomocy. Wsiadłam pospiesznie do auta, a kierowca odjechał z tego potwornego miejsca. 
*Kilka godzin później*
Siedziałam w miękkim fotelu, patrząc jak Justyna opatruje rannego Jeongguk'a. Misja przebiegła bardzo sprawnie i przede wszystkim bez ofiar. Uratowaliśmy go i teraz cały zespół leciał po swojego Maknae, a my musieliśmy przypilnować, aby nic już mu się nie stało. Nie wiem co zrobi teraz John, ale mam nadzieję, że nas nie znajdzie w najbliższym czasie. 
-Dobra robota- Poklepał mnie po ramieniu Michał- Daliśmy wszyscy radę 
-Jak zawsze- Westchnęłam, wysilając się na uśmiech- Trochę się zakręciłam, bo zapomniałam, że miałam nóż przy nodze i mogłam przez to stracić życie. Emocje chyba za bardzo wzięły górę 
-Ale dałaś radę- Powiedział, przytulając mnie- Bo jesteś naszą malutką dziewczynką!
-Ja ci dam małą dziewczynkę- Zaśmiałam się radośnie, delikatnie go uderzając w tors- On też tak powiedział, wiesz? Chcesz też tak samo skończyć?
-Nie, dzięki- Podniósł ręce do góry- Z tobą zadrzeć, to jak zaczepić wygłodniałego lwa
-Nic się nie zmieniłaś- Usłyszałam głos Jeongguk'a. Spojrzałam szybko na niego. 
-Ty też nie- Odpowiedziałam- Nadal pakujesz się w kłopoty- Delikatnie się zaśmiałam.
-A ty nadal mnie ratujesz- Przyznał szczerze- Nadal jesteś moją bohaterką. 
-Wszyscy wynocha- Zaśmiałam się- Mam małe zaległości z przyjacielem- Po tych słowach wszyscy wyszli z pomieszczenia z wyraźnym zdziwieniem na twarzach. 
-Wiesz co się jeszcze nie zmieniło?- Zapytał, gdy siadłam obok niego 
-Co?- Zapytałam zaciekawiona- Czy ja o czymś nie wiem? 
-Nadal cię mocno kocham, a ty nadal tego nie odwzajemniasz- Odparł smutno- Zresztą tak było zawsze i już tak pozostanie
-Skąd wiesz?- Zapytałam się, kładąc rękę na ramieniu chłopaka. Uważałam, aby go nie urazić moimi słowami, bo nie chciałam powodować większego bólu.
-A jest inaczej?- Odkręcił głowę w drugą stronę- Nie wierzysz przecież w miłość. Nigdy nie wierzyłaś
-A wiesz, że mówiłam że cię zawsze uratuję?- Przypomniałam jego własne słowa, które wypowiedział zaledwie chwilę temu
-Wiem- Przytaknął- Pamiętam nadal i zawsze będę za to wdzięczny.
-To teraz czas abyś ty mnie uratował
-Przed czym?-zdziwił się
-Przed życiem bez miłości i bez Ciebie- Powiedziałam, przytulając się do zdziwionego chłopaka.


Komentarze

  1. Extra opowiadanie bardzo mi się podobało
    Z niecierpliwością czekam na next
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny Ela

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,Mały książę"- co to za książka?

Marzenia i ich spełnianie- Refleksja na ten temat